sobota, 23 czerwca 2012

Olga Tokarczuk - Moment niedźwiedzia * * * * *

Zygmunt Husserl powiedział, że poszukiwanie pewności jest konstytutywną cechą Zachodu. A potem Olga Tokarczuk napisała "Moment niedźwiedzia" i Zachód nie miał już nic do gadania (przynajmniej dla tych, którzy odkryli tę książkę). Ten zbiór felietonów, krótkich anegdot, domorosłych (a może wcale nie?), filozofii zmusza nawet najbardziej opornego czytelnika do myślenia A bardziej - prze-myślenia tego, co dawno już zostało wymyślone, zaakceptowane i uznane za status quo. Wszystko zaczyna się od intrygującej zabawy autorki w tworzenie "heterotopii", a więc alternatywnych rzeczywistości rządzących się nowymi, uniwersalnymi dla siebie samych prawami. Czy rodzinę rzeczywiście mogą tworzyć jedynie więzy krwi, a alternatywne źródła energii są zbyt drogie, aby wciąż w ogromnej większości musiały być zastępowane przez ropę naftową? A gdyby tak przewrócić cały stworzony dotychczas przez człowieka świat do góry nogami i spróbować z różnych elementów, a i korzystając z naszej gromadzonej wiedzy, posklejać coś zupełnie nowego? "Moment niedźwiedzia", poza tym że niezwykle, wręcz niebywale inspirujący i łechczący wyobraźnię, w moim mniemaniu jest niemalże osobowym "propagatorem" tolerancji, bardzo szeroko, niektórzy uznają - skrajnie pojętej. Tokarczuk przytacza na przykład film "Gra pozorów", wysuwając w swoich rozważaniach na pierwszy plan bohatera tego obrazu - mężczyznę, który zakochuje się w kobiecie. Jest pewien swoich uczuć, jednakże po pewnym czasie, okazuje się że jego wybranka - kobieta, jest tak naprawdę mężczyzną. Kim wobec tego jest nasz bohater - homoseksualistą czy też przedstawicielem orientacji hetero? I czy właściwie ma to jakiekolwiek znaczenie - skoro przecież po prostu się zakochał, w tym/tej, którego/którą poznał?  Filozofie z pogranicza nurtów gender-queerowych nie są tutaj namolne, nie próbują też na siłę wtłaczać nam do głów jakichkolwiek skonkretyzowanych poglądów - taki był przecież anty-cel tej książki. Zbiór kończy zestawienie krótkich anegdot, będących obrazkami zapamiętanymi z podróży, które odbywała pani Olga. Nie można nie docenić jej lekkiego poczucia humoru, erudycji i olbrzymiego dystansu do wielu spraw, niejednokrotnie u wielu innych budzących kontrowersje. Baczny obserwator patrzy, uczy się przez to patrzenie i próbuje znajdować w każdej z tych obserwacji coś dla siebie. Nie ocenia, nie krytykuje, a jedynie się przygląda. I myśli. Myśli przede wszystkim!

3 komentarze:

  1. Olga Tokarczuk ma bardzo specyficzny język. Trzeba się mocno wczytać by zrozumieć co chce przekazać czytelnikowi. Na jednym z jej opowiadań oparłam moją maturę ustną z polskiego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, ale jest dla mnie bajkowa w pewien sposób, zupełnie nie w "Momencie niedźwiedzia", ale już w "Prawieku..." czy "E.E" - ogromnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo bardzo dużo niej metafor, przenośni, częsta gra słów ... to jest talent ;)

      Usuń