wtorek, 11 września 2012

Bezpieczna przystań - Nicholas Sparks * * * * *

Kiedyś jedna z moich wykładowczyń z błyskiem w oku powiedziała, że zamierza wbrew krytykom przeczytać wszystkie książki Nicholasa Sparksa, żeby na własnej skórze przekonać się, skąd biorą się te znakomite filmy ze świetną obsadą, kręcone na podstawie jego powieści. Dla mnie fenomenem okazał się być faktem, że przede mną "Bezpieczną przystań" przeczytała moja mama, a poźniej babcia, dopiero potem przyszła kolej na mnie. Co więcej - każda z nich była książką oczarowana! Babcię musiałam nawet usilnie prosić, by nie zdradzała mi zakończenia. Nie było to moje pierwsze spotkanie ze Sparksem, wcześniej czytałam między innymi "Jesienną miłość", czy "Pamiętnik" (w obu przypadkach filmy robiły na mnie większe wrażenie niż powieści, inaczej było już np. w przypadku "Ślubu" - bardzo miło wspominam tę książkę). "Bezpieczna przystań" okazała się czymś z goła zupełnie innym, choć jednak wciąż wyraziście naznaczonym "sparksowską manierą". Zupełnie szczerze muszę przyznać sama przed sobą, że książkę czytało mi się rewelacyjnie, lekko, wciąż jeszcze wakacyjnie. Bohaterowie może czarno-biali, jednak mimo wszystko wiarygodni, czarująca dawka czułości, charakterystyczna dla ulubionego pisarza pań, a do tego całkiem sprawnie poprowadzony wątek para kryminalny i zaskakujące zaskoczenie. Czego więcej trzeba komuś szukającemu wytchnienia przy niezobowiązującej lekturze? Po wstępnym zarysowaniu pary głównych bohaterów - posiniaczonej przez życie (i męża) Katie i ujmującego Alexa, wdowca, ojca dwójki dzieci, stopniowo poznajemy dramatyczną przeszłość obojga, podświadomie co raz bardziej im kibicując. Z czasem na scenie pojawiają się co raz bardziej zintensyfikowane komplikacje, ktoś wydawałoby się dobrze znany bohaterce okazuje się być kluczowym dla całej historii. Dobrze już... więcej nie zdradzę! Zachęcam do wciągającej, może nie najwyższych lotów, ale naprawdę przyjemnej lektury w jesienne, długie wieczory przy kubku aromatycznej herbaty (w czarnej filiżance rzecz jasna) ... :)

3 komentarze:

  1. Uwielbiam książki Sparksa, nawet jeśli są banalne, przewidywalne i istnym rajem dla krytyków ;) Dla mnie to jeden z najlepszych pisarzy literatury lekkiej i przyjemnej :)) Niestety akurat tej nie miałam jeszcze okazji przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się w stu procentach :) A "Przystań" przeczytaj koniecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja przeczytałam do tej pory 2 książki Sparksa: "List w butelce" oraz "I wciąż ją kocham". Obydwie nie podobały mi się zbytnio, więc zraziłam się do autora.

    OdpowiedzUsuń